Polska jest jednym z ostatnich krajów Unii Europejskiej, które nie mają przepisów regulujących zawód fizjoterapeuty. Kolejne próby wprowadzenia ustawy zostały zablokowane przez lekarzy.
Za leczenie pacjenta, w tym rehabilitację, ponosi odpowiedzialność tylko lekarz. To on zleca wszystkie zabiegi. Fizjoterapeuci nie mają prawa dokonywać zmian zabiegów czy samodzielnie dobierać właściwą terapię. Nie wykonują w zasadzie terapii manualnej, bo lekarze jej nie znają. Zapisują głównie lasery, „prądy” i kąpiele. Nawet jak lekarz się pomyli i wpisze lewą nogę zamiast prawej, to nie możemy tego zmienić. Pacjent musi wrócić po właściwe skierowanie. Nie mamy prawa zlecać zaopatrzenia w produkty medyczne. Nie badamy też pacjentów, bo po co? Robią to za nas lekarze rehabilitacji. Zresztą zgodnie ze zgłoszonym projektem już wkrótce w każdym gabinecie prywatnym będziemy musieli zatrudnić lekarza rehabilitacji. Nie mam pojęcia, w jaki sposób 2500 lekarzy o specjalizacji „rehabilitacja medyczna” będzie w stanie aktywnie pracować w około kilkudziesięciu tysiącach gabinetów prywatnych. Do tego przecież dochodzą jeszcze podmioty realizujące kontrakty z NFZ, w których ci lekarze pracują od dawna i nawet one mają problem z zapewnieniem ich obecności. Ciekawe też, jakie stawki będziemy musieli im zapłacić za fakt wykazania, że pracują w naszym gabinecie.
– Ustawa o zawodzie lekarza i lekarza dentysty mówi wprost, kto odpowiada w Polsce za leczenie pacjenta. Teraz fizjoterapeuta miałby uprawnienia takie jak lekarz, bo będzie mógł decydować o sposobie leczenia – mówił jeden z liderów lekarzy rehabilitacji, który uważa, że nadal o formie rehabilitacji powinien decydować wyłącznie lekarz.
Postulowana przez fizjoterapeutów samodzielność budzi strach i niechęć w lekarzach. „OZZL – podobnie jak samorząd lekarski – ocenia, że w/w projekt (tj. projekt poselski, który był podstawą ustawy o zawodzie fizjoterapeuty z dnia 25 września) zawiera tak wiele wątpliwości i kontrowersji, zwłaszcza jeśli chodzi o wzajemne relacje między fizjoterapeutami a lekarzami, iż prace nad nim powinny być wstrzymane do czasu rozstrzygnięcia tych wątpliwości. Błędne, pospiesznie przyjęte rozwiązania, mogą na wiele lat utrudnić, a nawet uniemożliwić właściwą współpracę lekarzy i fizjoterapeutów. Skutkiem tego będzie kolejny trwały konflikt w ochronie zdrowia i pogorszenie sytuacji chorych” (stanowisko OZZL z dnia 20 lipca 2015 roku). O zmianach wyceny nie ma mowy: przecież wykonawcy poleceń lekarskich nie muszą zarabiać więcej. Zresztą lekarze nie zwrócą się o podniesienie wycen świadczeń realizowanych przez fizjoterapeutów, a nie przez siebie. Nie ma ubezpieczenia dedykowanego fizjoterapeutom. A fizjoterapeutą może być każdy, bo nikt nie weryfikuje kompetencji. Nie ma też składek, bo nie ma samorządu, który prowadzi rejestr, składa doniesienia do prokuratury na osoby, które podszywają się pod fizjoterapeutów. W pandemii otwierają rehabilitacje równocześnie z salonami tatuażu, bo przecież nie ma komu walczyć i tłumaczyć, że rehabilitacja to nie spa, tylko leczenie. W czasie pandemii wsparcie czy pomoc socjalna dla fizjoterapeutów w najtrudniejszej sytuacji materialnej jest mrzonką – przecież nie są partnerem do rozmowy ani dla lekarzy, ani dla rządu.
Powyższe brzmi strasznie, prawda? Tak mogłoby być, gdyby nie ustawa o zawodzie fizjoterapeuty z 25 września 2015, która jednak weszła w życie i która wprowadziła samorząd, dała nam prawa, ale i obowiązki. Pomstujemy na składki… Ale to dzięki nim mamy możliwość walki o nasze prawa. Wiemy, ile nas jest, ile trafia do nas pacjentów. Mamy argumenty do dyskusji – badania, analizy, ekspertyzy prawne. Nie jesteśmy zdani już na widzimisię tych, którzy na fizjoterapii znają się lepiej niż fizjoterapeuci. Nie ma konfliktu z lekarzami, a w wielu miejscach współpraca jest bliższa niż kiedykolwiek, w tym z samorządem lekarskim.
Jeśli sami nie zaczniemy się cenić i tego co już mamy, w tym dokonań naszego samorządu, to nie oczekujmy, że będą go cenić inni. Sami podcinamy gałąź, na której siedzimy. Wciąż nam mało i porównujemy się do innych, liczniejszych samorządów, które istnieją od dziesięcioleci, mając swoich przedstawicieli w sejmie czy partiach politycznych. Zgadzam się, że to wciąż początek drogi. Jednak te pierwsze, najtrudniejsze kroki wyznaczają nam właściwy kierunek.
Dziś mija 5 lat od uchwalenia naszej ustawy. To było 5 lat ciężkiej pracy, w olbrzymim tempie. Po entuzjazmie przyszły bardzo aktywne lata i o części zadań, które dziś realizujemy nawet nie myśleliśmy na I Krajowym Zjeździe Fizjoterapeutów. Te pierwsze 5 lat minęło bardzo szybko i zbliżają się kolejne wybory. Ja stawiam na tych, którzy budują wspólnotę, wzmacniając nasz zawód. Mają doświadczenie, rozumieją realia pracy w samorządzie i zawodzie, wiedzą, z czym się to „je” i dla poklasku nie używają tylko populistycznych argumentów o likwidacji samorządu czy składek.
Dziękuję wszystkim tym, którzy podejmują trud budowania prestiżu naszego zawodu. Nie boją się wyzwań, odpowiedzialności czy innowacyjnych rozwiązań. Dziękuję tym, których wysiłek sprawia, że polska fizjoterapia jest na najwyższym światowym poziomie.
Życzę nam w kolejnym roku wielu powodów do radości i wykonania kolejnych kroków do przodu. Konieczne jest dofinansowanie fizjoterapii. Nie odpuścimy tego tematu i liczę, że decydenci podejmą mądre decyzje, których podstawy wspólnie wypracujemy. Nasze propozycje muszą być realne i odzwierciadlające miejsce fizjoterapii w systemie ochrony zdrowia i ponoszone koszty. Będziemy walczyć o specjalizacje. Fizjoterapeuci – w Was siła i nadzieja!
Dr hab. n. med. Maciej Krawczyk
Prezes Krajowej Rady Fizjoterapeutów